O HUMANIZM W MEDYCYNIE
2022-04-30
Kiedy powiedziałam moim Koleżankom, że piszę felieton pt. „O humanizm w medycynie” natychmiast poprawiły mnie – Chyba piszesz „O humanizmie w medycynie”. Nie była to jednak moja pomyłka. Ten felieton jest wołaniem o humanizm, o zobaczenie w pacjencie człowieka, ludzkiej jednostki, a nie numeru w kartotece, jednostki chorobowej, statystycznego czy klinicznego przypadku, świadczeniobiorcy usług medycznych.
W zwariowanym współczesnym świecie, w którym wszyscy pędzą i nie mają czasu, zagubiła się gdzieś refleksja humanistyczna, postrzeganie ludzi jako odrębnych jednostek, które mają swoje indywidualne potrzeby, emocje, doświadczenia. Jesteśmy klientami, pracownikami, petentami, pacjentami. Postrzegani w tych zbiorowych kategoriach stajemy się „szarą masą”, pozbawioną indywidualnych cech. Jesteśmy przedmiotem a nie podmiotem określonych systemów. Zwykle na co dzień godzimy się z tym, przecież taki jest nasz świat. Jednak są sytuacje, kiedy chcemy, aby ktoś nas wysłuchał, dostrzegł nasz problem, nasz ból, nasze zagubienie. Tak jest, kiedy stajemy się pacjentami, a zwłaszcza pacjentami onkologicznymi.
KREATYWNOŚĆ JĘZYKA
Wtedy razi nas wszystko, a szczególnie język, jaki się w stosunku do nas używa. To, że zamiast być przyjmowani w szpitalnej Izbie Przyjęć jesteśmy segregowani w jakieś Sali Segregacji. Pani w rejestracji zapisuje nas na badanie sutka, a co gorsza lekarz mówi o raku sutka. Potem czytamy jeszcze o raku sutka w ulotce i fachowym artykule medycznym. Przyglądamy się sobie w lustrze ze zdziwieniem, czy aby nadal jesteśmy kobietą, która ma piersi, a nie jakimś zwierzęciem z sutkami.
POSZANOWANIE INTYMNOŚCI
Kiedy leżymy w szpitalnym łóżku, stażystka w obecności innych pacjentów przeprowadza z nami ankietę. Są w niej pytania, na które wolelibyśmy publicznie nie odpowiadać, np. dotyczące poronień, przerywania ciąży czy innych intymnych faktów z naszego życia. Co prawda, ustawa o prawach pacjenta gwarantuje nam prawo do intymności, ale dla stażystki jesteśmy kolejną ankietą, którą musi dzisiaj przeprowadzić, a o prawach pacjenta, kiedyś miała jakiś wykład, ale już nic z niego nie pamięta. Nie widzi naszego zażenowania, nie słyszy, że coraz ciszej odpowiadamy na pytania, widzi tylko ankietę.
Nie lepiej jest z poszanowaniem intymności w stosunku do pacjentów kupujących na specjalne recepty przeciwbólowe leki opioidowe. Często traktuje się ich jak „ćpunów”, którzy przyszli wyłudzić narkotyki i wbrew obowiązującym przepisom, żąda okazania dokumentów. Oczywiście taka sytuacja budzi zainteresowanie innych klientów, a cierpiący z powodu bólu pacjent zaczyna się tłumaczyć, że nie jest narkomanem. I znów – farmaceuta widzi receptę, nie człowieka. W trudnej sytuacji są też stomicy, których sprzęt trafił ze sklepów zaopatrzenia medycznego także do aptek, gdzie nie mają możliwości dobrania go w intymnych warunkach. Niestety, ustawodawca dokonując tych zmian nie widział, że to nie jest tylko przesunięcie sprzętu z jednej palcówki medycznej do drugiej, ale że wiążą się z tym określone ludzkie problemy, problemy konkretnego pacjenta.
KOMUNIKACJA PACJENT – LEKARZ
W niektórych zawodach, zwłaszcza zaufania publicznego, wymagane są określone predyspozycje. Zanim ktoś podejmie kształcenie w wybranym kierunku, musi zdać test sprawdzający. Według części specjalistów także przyszli lekarze powinni przejść test pod kątem inteligencji emocjonalnej, która jest niezbędna w wykonywaniu tego zawodu. Lekarz pozbawiony tej cechy nie będzie bowiem potrafił nawiązać kontaktu z pacjentem, nie będzie umiał zmotywować go do terapii.
Na brak tej umiejętności u lekarzy skarży się wielu pacjentów. Lekarze nieumiejący nawiązać kontaktu z pacjentem zwykle skupiają się na pracy, na wykonaniu zadania, pacjent jest dla nich kolejnym przypadkiem klinicznym mniej lub bardziej ciekawym. Nie odczuwają potrzeby zaangażowania się w proces jego leczenia. Z badań wykonanych przez Naczelną Izbę Lekarską we współpracy z Polską Akademią Nauk wynika, że niemal 40% lekarzy ocenia, że nie umie rozmawiać z pacjentami, a tylko 12% uważa, że robi to dobrze. 30% uznaje, że nie radzi sobie w sytuacjach konfliktowych. Powyżej 76% przyznaje, że potrzebuje szkoleń.
W przypadku pacjentów onkologicznych, zwłaszcza w sytuacji rozpoznania choroby nowotworowej, samo przekazanie informacji, bez empatii i emocjonalnego wsparcia może załamać pacjenta. Jeszcze gorszą dla chorego jest wiadomość o tym, że nie ma dla niego żadnego leczenia, a więc żadnej nadziei. Niestety, wielu polskich pacjentów onkologicznych jest tak traktowanych. Ten brak humanistycznego podejścia zgłaszają coraz częściej nasze stowarzyszenia czy osoby prowadzące Telefon Zaufania. Niektóre organizacje pacjentów w trosce o swoich podopiecznych organizują szkolenia z komunikacji z pacjentem dla lekarzy. Czy to wystarczy? Czy nie powinno być obowiązkiem uczelni medycznych przygotowanie swoich absolwentów także pod kątem humanistycznym, przecież centrum ich zainteresowania jest człowiek i to człowiek chory, cierpiący. Nie każdy, kto ukończył studia medyczne musi być praktykującym lekarzem. Może zostać przedstawicielem medycznym lub naukowcem oddającym się badaniom w ciszy laboratorium czy biblioteki. Praca z pacjentem powinna być tylko dla tych, którzy posiadają ten szczególny dar bycia z innym człowiekiem, holistycznego postrzegania pacjenta, także w jego psychicznym, emocjonalnym wymiarze. Sama wiedza medyczna nie wystarczy, żeby być dobrym lekarzem.
Jak pisał prof. Jan Zieliński wybitny lekarz i humanista – Aby uzyskać sukces w leczeniu nowotworu powinniśmy leczyć nie chorobę, ale chorego.
LEKARZ TEŻ CZŁOWIEK
Humanizm w medycynie to również dostrzeganie człowieka w lekarzu. Polscy lekarze są przepracowani, zarzuceni biurokratyczną, często bezsensowną pracą. Badania mówią, że żyją 10 lat krócej niż ich koledzy na Zachodzie Europy. A przecież część tych obowiązków mógłby wykonywać z powodzeniem średni personel medyczny, asystenci, koordynatorzy. Około 30% lekarzy odczuwa wypalenie zawodowe. Jeszcze gorzej jest w przypadku onkologów. Jak wykazały badania w Europie, aż 71% onkologów przed 40. rokiem życiem przyznało, że jest wypalonych zawodowo. Odbija się to na ich relacjach z chorymi. Nic dziwnego, że lekarz zmęczony pracą zmienia się w bezduszną maszynę, przestaje widzieć w pacjencie człowieka. Także onkolodzy powinni w sytuacji wypalenia zawodowego mieć możliwość skorzystania ze wsparcia psychoonkologa.
ANTROPOCENTRYZM SYSTEMU ZDROWIA
Kilka lat temu pracując w grupie ekspertów w ramach projektu „Obywatele dla Zdrowia”, jako osoba bez prawniczego przygotowania z mozołem rozszyfrowywałam propozycje zmian, które miały być wprowadzone w kilku ustawach dotyczących ochrony zdrowia. Nasi profesjonalni doradcy – prawnicy, specjaliści w dziedzinie zdrowia publicznego – zwracali nam uwagę, abyśmy rozpatrywali postulowane zmiany z punktu widzenia pacjenta. Co dana zmiana oznacza dla pacjenta, czym będzie dla niego skutkowała? Czy lepiej będzie jeśli chory, będzie leczony przez specjalistów w przyszpitalnych poradniach czy w przychodniach POZ? Czy w związku z przyjęciem określonego rozwiązania, pacjent będzie miał ułatwiony czy utrudniony dostęp do specjalisty, czy kolejki się wydłużą? Czym będzie dla pacjentów skutkował brak lekarza w zespołach ratowników medycznych? Podmiotem tych wszystkich pytań jest pacjent, to on i jego potrzeby powinny być przez nas uwzględniane przy ocenie projektu ustawy. Często zastanawiam się, czy tymi sami przesłankami kierują się autorzy postulowanych zmian? Niestety przypuszczam, że nie. Dla nich decydujące jest kryterium ekonomiczne, a także polityczne – zrealizowanie założonych celów polityki zdrowotnej. Dobrze, jeśli pokrywają się one z potrzebami i oczekiwaniami pacjentów. Najgorzej jest, kiedy proponowana zmiana nie uwzględnia w ogóle dobra pacjenta, a jedynie innych grup interesariuszy sytemu zdrowia – np. lekarzy POZ, farmaceutów – a tak też bywa.
Tworząc prawo powinniśmy pamiętać, że podstawą oceny poziomu cywilizacyjnego społeczeństwa jest zapewnienie opieki wszystkim obywatelom, a zwłaszcza najsłabszym jednostkom – dzieciom, osobom starszym i niepełnosprawnym. To także miara poszanowania humanistycznych wartości przez daną społeczność. W kreowaniu sytemu ochrony zdrowia, w polityce zdrowotnej państwa, ta humanistyczna perspektywa powinna być przede wszystkim uwzględniona. Nie możemy zgubić w systemie pacjenta, człowieka, bo to on powinien być jego podmiotem, punktem odniesienia.